piątek, 31 maja 2013

Postapokalipsa meteorologiczna



Do porannej kawusi włączyłam sobie <kryptoreklama>TVN24, </kryptoreklama> a tam o tym, co się wydarzyło w Małopolsce, czyli moim najbliższym sąsiedztwie. Przejechało przez nią czterech jeźdźców apokalipsy - Ulewa, Grad, Powódź i  Trąba Powietrzna.

No i tak sobie myślę, że jak zawsze mądry Polak po szkodzie, bo teraz wszyscy pokrzywdzeni załamują ręce i zastanawiają się, czy gmina pomoże. A można było pomyśleć wcześniej profilaktycznie, ubezpieczyć się i mieć gminę w wysokim poważaniu.

Oczywiście większość z Was nawymyśla mi teraz, że jestem zimnym, wyrachowanym, materialistycznym, typowym agentem ubezpieczeniowym, który chciałby zedrzeć kasę z biednych ludzi.

Otóż ja Wam odpowiadam, że nie jestem.
Prawdziwy agent ubezpieczeniowy ma na względzie przede wszystkim dobro swojego klienta, a dopiero później wysokość składki, która i tak nie idzie do jego kieszeni, tylko na wypłaty odszkodowań. To my wiemy najlepiej, co się może stać i jak bezsensowne, żeby nie powiedzieć idiotyczne,  jest stwierdzenie używane przez większość ludzi „ale mnie się to nie przydarzy”. Wszystko się może przydarzyć każdemu.  Pogoda nie jest tą dziedziną, którą w najmniejszym stopniu da się przewidzieć i opanować.
Składka ? Za powiedzmy sumę ubezpieczenia budynku w wysokości 1 000 000 zł i ruchomości domowych na 500 000 zł (w tym wszystkiego, co jest na działce wokół domu) przy dobrych wiatrach wychodzi niecały 1000 zł rocznie. Dostać półtora miliona za tysiąc, to chyba nie jest najgorsza inwestycja wszechczasów ?

I oprócz tego, że ubezpieczenie takie pokrywa straty powstałe w wyniku deszczu, opadów gradu, uderzenia pioruna, wichury, czy trąby powietrznej (mówię tylko o zjawiskach pogodowych, bo oprócz tego zakres obejmuje mnóstwo innych), to jeszcze wliczone są w ten jeden tysiąc koszty  akcji ratowniczej, zakwaterowania zastępczego!, porządkowania po szkodzie, wywozu zniszczonego mienia, osuszania etc.
Chyba przyznacie sami, że przy takim zabezpieczeniu do szoku wywołanego obudzeniem się w domu bez dachu, nie dochodzi kolejny związany z istotnymi kwestiami: „skąd wziąć pieniądze na odbudowę?” i „gdzie my się teraz podziejemy?”.  Do ubezpieczenia się nikt Was nie zmusi, chociaż chyba czasami by trzeba, żebyście się przekonali, ile dodatkowego spokoju to daje.

Wracając jeszcze do kwestii agenta-krwiopijcy.
Tak, pewnie jak w każdym zawodzie, i tutaj znajdą się ludzie ukierunkowani jedynie na zysk z prowizji. Powszechnej opinii o nas nie przysługują się też choćby amerykańskie produkcje filmowe, gdzie agent ubezpieczeniowy jest najgorszą z form życia.
Ale nie wszyscy agenci i nie wszystkie towarzystwa są takie. Może to ja mam jakieś wyjątkowe szczęście, że dobrze trafiłam. Po pierwsze wybrałam Allianz, bo działa na świecie od ponad wieku, poza bardziej skomplikowanymi sytuacjami od razu wypłaca to co się należy bez mrugnięcia powieką (dlatego co roku dostaje Złoty Zderzak) i jest solidną niemiecką firmą (wykazałam brak patriotyzmu). Dlatego między innymi nie zobaczycie naszych reklam w TV, bo zamiast wydawać kasę na bzdury Towarzystwo ładuje ją w bardziej szczytne cele, jak na przykład wspieranie polskich projektów naukowych, rozwój teatrów, czy pomoc młodym sportowcom (pomagał w początkach kariery Robertowi Kubicy).  
Po drugie (i chyba najważniejsze) – dołączyłam do Agencji Beata Milczanowska, w której ludzie są normalni, nikt nikomu świni nie podkłada, wszyscy sobie pomagają (mimo, że przecież stanowimy dla siebie swoistą konkurencję), każdy się uśmiecha, a średnia IQ znajduje się gdzieś na wysokości czubka Petronas Tower w Kuala Lumpur. I mają jedną świętą zasadę – ochronić klienta ode złego, bo to my jesteśmy dla Was, a nie Wy dla nas.
I wierzcie mi lub nie, ale to nie jest wazeliniarstwo i autoreklama na siłę, tylko zwykła prawda J
Ufff, się rozpisałam. Jednak znieść nie mogę naszej dziwnej narodowej mentalności – wiary w to, że nic się nie stanie i jakoś to będzie.

środa, 29 maja 2013

Długi weekend – highway to hell ?

Majowy weekend 2013
wypadki    zabici     ranni
742             77             949

77. Mało, czy dużo ? 77 osób zamiast cieszyć się wyjazdem na zieloną trawkę i spędzaniem czasu z najbliższymi, może się cieszyć już tylko wiecznością.
10% uczestników zdarzeń drogowych rozpoczęło albo zakończyło majówkę na drzewie, na asfalcie, w rowie, z głową obciętą przez zgniecioną blachę albo ze zmiażdżonymi między dwoma ciężarówkami wnętrznościami.
Wypadek samochodowy do najprzyjemniejszych widoków nie należy, jednak nasze zniesmaczenie krwią wymieszaną ze szkłem i resztkami bagażu nijak się ma do tego, co czuje rodzina zabitego.
Jadą sobie, jadą, cieszą się, śmieją, planują grille, wycieczki w góry, nad jezioro albo po prostu błogie nicnierobienie, a w następnej sekundzie słychać już tylko wrzask, skowyt, darcie blachy i ktoś z nich zostaje skreślony z listy żywych.

dlakierowcow.policja.plInni zostają, ale każdy ich dzień będzie teraz wywrócony do góry nogami, każdy będzie walką z bólem – tym najgorszym – duszy. Co więcej, zaczną się tak przyziemne problemy, jak pytania z czego zapłacić rachunki. Kiedy minie początkowe otępienie i niedowierzanie trzeba będzie stawić czoła także temu, że co najmniej połowa, jeśli nie większość dochodów, nagle zniknęła. No tak – zostaje dalsza rodzina i przyjaciele, tylko jak długo i czy w ogóle będą mogli Wam pomagać finansowo ? Dzieci chodzą do szkoły, a darmowa edukacja przecież kosztuje; książka taka, książka owaka, wyjazd na zieloną szkołę, wyjście do kina, drobne na chipsy. Czasem trzeba by pójść do lekarza i to prywatnego, żeby nie czekać pół roku. Buty nowe by się przydały, a ta kurtka już tak poprzecierana, że koledzy w szkole się śmieją. Na kanapkach z cienkim plasterkiem sera też za daleko się nie pojedzie.
A! Przecież to nie ma znaczenia, że trzeba było zrezygnować z dodatkowych zajęć. Twoja joga się nie liczy. One nie chodzą już na kursy angielskiego, nie grają w tenisa, nie ćwiczą umysłu na pozalekcyjnych zajęciach z informatyki. Wakacje w sumie można spędzić na podwórku. Dobre studia ? Zapomnij.
Szara rzeczywistość wali w łeb, ledwie otwierasz rano oczy.
A co się stanie, jeśli zginą oboje rodzice ? Może rodzina przygarnie, może pójdą do domu dziecka, może…

 ZOBACZ, CO MOŻESZ ZROBIĆ ZANIM ZACZNIESZ ŻAŁOWAĆ

Zaczęłam od opcji najgorszej, ale przecież istnieje jeszcze kilka. Zapinasz pasy i masz poduszki powietrzne. Super! Jest tylko mały problem – one też mogą Cię zabić albo nieodwracalnie okaleczyć.
Pas biodrowy może być przyczyną pęknięcia jelit, za wysoko umiejscowiony rozerwania dwunastnicy, trzustki, złamania kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. Pas barkowy (bez pasa biodrowego) powoduje złamania w odcinku szyjnym, piersiowym lub lędźwiowym, złamania mostka i żeber, urazy gardła, wątroby, nerek i śledziony. Najbezpieczniejsze są pasy trzypunktowe.
Poduszki powietrzne są przyczyną złamań kręgosłupa w odcinku szyjnym, złamań podstawy czaszki, obrażeń klatki piersiowej i narządów jamy brzusznej.
Siła uderzenia, nie ważne z której strony, zamienia mózg w odbijającą się wewnątrz czaszki piłeczkę.
Tak więc po wypadku, nawet jeśli przeżyjesz, możesz zostać roślinką.
Pielęgnacja roślinki przez rodzinę będzie przebiegała sprawnie pewnie przez kilka miesięcy. W zależności od stopnia roślinkowości (no bo przecież możesz tylko stracić obie nogi i jedną rękę, a reszta będzie w porządku) przydałaby się gotówka na aparaturę podtrzymującą życie, sprzęt rehabilitacyjny, pielęgniarkę, pobyt w szpitalu, lekarstwa, protezy, wózek…
No dobra, ale za co kupić jedzenie i zapłacić za prąd ???
Urazy mniej lub bardziej komplikujące życie zdarzyć się mogą także w trakcie samej majówki, szczególnie dzieciom. Spuszczone ze smyczy pociechy starają się wyładować nagromadzoną przez tygodnie nauki energię, nie zawsze posługując się tą samą percepcją zagrożeń, co dorośli.

child-road-accident-300x172Istnieje nieskończona liczba czyhających na dzieci niebezpieczeństw – łamiące się gałęzie, gorący grill, kopnięta piłka, która trafia prosto w twarz, rower zepchnięty przez pirata drogowego, egzotyczne owady przenoszące jeszcze bardziej egzotyczne zarazki, brudna woda z rzeki, zapadająca się stara chałupa, wyjeżdżający znienacka traktor, strzelba wujka, pies sąsiadów, ba! nawet plastikowa łopatka w piaskownicy.
Złamania, choroby, nieżyty, poparzenia, pogryzienia, utrata kończyn, okaleczenia, krwotoki.
Szpital, operacja, lepsze lub gorsze rokowania, długotrwałe leczenie, rehabilitacja.
Czekanie na karetkę, czekanie na izbie przyjęć, czekanie na konsultację, czekanie na zabieg, czekanie na rehabilitację, czekanie na sprzęt ortopedyczny, czekanie na leki.
Jeśli sobie tego nie uświadamiacie, to chyba rodzicielstwo nie jest Waszym powołaniem i nadal możecie jęczeć, że składki na ubezpieczenia życiowe czy NNW są wysokie. Ale kiedy wiecie, że świat bije na odlew w najmniej spodziewanym momencie, że lepiej jest mieć ochronę nawet kosztem niewielkich wyrzeczeń, niż jej nie mieć wcale i później lamentować skąd wziąć pieniądze na utrzymanie albo leczenie dziecka w najlepszych warunkach, to podpisanie polisy będzie dla Was rzeczą tak naturalną, jak opłacanie ZUSu, z tą jedynie różnicą, że za mniej dostaniecie więcej niż oferuje instytucja państwowa.